fbpx

Kartka z kalendarza: Rok 2014 i „Jedziemy z frajerami!” Janusza Wójcika

dodano: 31 lipca 2020
Udostępnij:    Share Share

Ta książka miała wstrząsnąć polską piłką i tak stało się w rzeczy samej w 2014 roku. Choć Janusz Wójcik nie zdradził w niej wielu szczegółów afery korupcyjnej w naszym futbolu, to napisane z Przemysławem Ofiarą wspomnienia Wójt. Jedziemy z frajerami! Całe moje życie szybko trafiły na listy bestsellerów w całym kraju. Humor, anegdoty, cięty język – wszystko, z czego znany był Janusz Wójcik, znalazło odzwierciedlenie w jego książce. O niecodziennej współpracy z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski przy promocji autobiografii opowiada ówczesny promotor tej pozycji, Jakub Kuza.


Współpracowałem z wieloma autorami – polskimi i zagranicznymi, ale przygoda z Januszem Wójcikiem była jedyna w swoim rodzaju. Dla mnie było to przede wszystkim spotkanie z bohaterem dzieciństwa – kiedy zdobywaliśmy srebro w Barcelonie, miałem jedenaście lat i sukces drużyny olimpijskiej na długie lata pozostał dla mnie jedynym światełkiem w długim tunelu klęsk polskiej piłki. Dla osób w moim wieku Barcelona 1992 to wydarzenie pokoleniowe, definiujące – męską część tego pokolenia – nas jako chłopców i mężczyzn. Czekało mnie więc spotkanie z legendą i byłem tym mocno podekscytowany.

Byliśmy umówieni w restauracji w centrum Warszawy na 16.00. O 16.30 zaniepokojony zadzwoniłem pierwszy raz. Trener mówi, że zaraz będzie. To samo usłyszałem o 17.00 i o 17.30. O 18.00 „już wysiadał z windy”. O 19.00 wykorzystałem fakt, że znałem jego adres zamieszkania, i po prostu podjechałem pod dom. Drzwi były otwarte, więc wszedłem. Janusz Wójcik jadł samotnie kolację, popatrzył na mnie, zero zdziwienia, zero pytań, kim jestem, tylko krótka komenda: „Podaj mi piwo z lodówki”. Poczułem się jak wszyscy ci piłkarze, którzy mieli okazję współpracować z trenerem Wójcikiem – po prostu wykonać, niczego nie kwestionować, bo będzie bardzo, bardzo źle. Mimowolnie poddałem się tej aroganckiej, nieznoszącej sprzeciwu osobowości, chociaż do pokornych raczej nie należę – charyzma i magia Janusza Wójcika wciąż działała.

Gdy poprosiliśmy o dostarczenie zdjęć do książki, Janusz Wójcik przytargał wielką reklamówkę fotografii, które zaczął pośpiesznie przeglądać. W pewnym momencie w ręce wpadło mu zdjęcie, na którym stał na plaży kompletnie nago i rzucił mi je ze śmiechem: „To koniecznie musicie dać do książki, jest się czym pochwalić!”. Proponując mu tytuł autobiografii, Jedziemy z frajerami!, musiałem długo tłumaczyć, dlaczego w środku tego bojowego wezwania nie może znaleźć się swojskie słówko na „k”. Potem, podczas prac nad okładką, zorganizowaliśmy sesję zdjęciową. Przezornie zarezerwowałem studio i umówiłem fotografa na godzinę 11.00, nie za wcześnie. Oczywiście o 11.00 trenera nie ma, telefonu nie odbiera. Po godzinie oczekiwania wysłaliśmy pod dom trenera w Warszawie specjalnego wysłannika, który miał go przywieźć na zdjęcia niezależnie od powodu absencji – po prostu wpakować do samochodu za wszelką cenę, bo sztab ludzi i studio czeka, a koszty rosną. O dziwo trener zgodził się pojechać bez żadnego sprzeciwu, marudził tylko, że znowu marnujemy jego czas o „nieludzkiej porze” na jakieś „pier… zdjęcia”. Po drodze strzelił dwa piwka i jak nowo narodzony wkroczył do fotografa. Sesja wyszła świetnie. Pogłoski o legendarnych zdolnościach regeneracyjnych trenera potwierdziły się w stu procentach.

Na śniadanie prasowe towarzyszące premierze książki trener stawił się na czas, mimo że jechał aż z Białegostoku. Powód tej dalekiej wyprawy się wyjaśnił, kiedy trener otworzył bagażnik swojego mercedesa – wyładowany kilkunastoma półtoralitrowymi plastikowymi butelkami tak zwanego ducha puszczy, czyli bimbru z Podlasia – „prawdziwego sprawdzianu męskości”. Starczyło, aby powalić wszystkich zainteresowanych, co nie było bez znaczenia, bo już zacząłem się lekko martwić nadliczbowymi gośćmi konferencji prasowej – smutnymi panami w skórzanych kurtkach, wielkich jak trzydrzwiowe rokokowe szafy, którzy na pytanie o nazwisko i redakcję odpowiadali chrapliwym głosem: „My od pana trenera” i delikatnie przesuwali nas na bok, żeby im nie tarasować przejścia. Specyfika działania ducha puszczy polegała na tym, że bardzo długo nie pojawiały się żadne objawy spożycia, co niewprawionych w alkoholowych bojach młodszych dziennikarzy sportowych zachęcało do wznoszenia kolejnych toastów i buńczucznych pytań w rodzaju: „Co taki słaby ten bimber?”. Jakieś dziesięć minut później duch puszczy ścinał z nóg, niejeden z gości opuszczał lokal Sowa i Przyjaciele (tym razem nikt nie podsłuchiwał!) na czworakach, a obiecane relacje prasowe ukazywały się niestety z pewnym opóźnieniem. Do końca trzymał się tylko redaktor Paweł Zarzeczny, który błyskotliwie komplementował urodę towarzyszących nam hostess i kelnerek. Swoje odchorowała też w drodze powrotnej do Krakowa ekipa promocyjna SQN – to była naprawdę długa podróż do domu…

Chyba nigdy nie bawiłem się tak dobrze jak podczas promocji jego książki. Dzięki trenerowi Wójcikowi przeżyłem najpiękniejsze piłkarskie chwile mojej młodości i nigdy tego nie zapomnę. Swoje braki warsztatowe jako trenera i nie zawsze profesjonalne podeście do obowiązków z nawiązką nadrabiał wielką (chociaż specyficzną) charyzmą i niesamowitą wiarą w siebie, która udzielała się piłkarzom. Podczas spotkań byłem świadkiem, jak wiele osób ze wzruszeniem dziękowało trenerowi za wspaniałe piłkarskie emocje sprzed wielu lat i mimo negatywnej oceny jego zaangażowania w korupcję – tego Januszowi Wójcikowi nikt już nie zabierze, nie da się go wymazać z historii polskiej piłki ani pamięci naszego pokolenia. Za to zawsze będę mu wdzięczny i bardzo się cieszę, że mogłem go poznać.

Jakub Kuza, promotor książki Wójt. Jedziemy z frajerami! Całe moje życie

AKTUALNOŚCI

Seria „Wydarzyło...

Seria „Wydarzyło się naprawdę” Yvette Żółtowskiej-Darskiej i Jacka Sarzały nagrodzona w plebiscycie Best Stream Awards 2024 w kategorii Najlepszy Audiobook Dla Dzieci! Twórczość Autorów docenili słuchacze i słuchaczki, którzy w sumie oddali prawie 140 tysięcy głosów w mediach społecznościowych oraz na stronie Beast Stream Awards. To…

Polscy fani Premier Le...

Aż 1395 fanów Premier League z całej Polski wzięło udział w akcji wybierania najlepszego piłkarza, trenera i najważniejszego momentu w historii ligi. Głosowanie, które trwało nieco ponad dwa tygodnie, wyłoniło zdecydowanych zwycięzców w kategoriach „Najlepszy piłkarz” i „Najlepszy trener”. Najbardziej zacięta rywalizacja miała miejsce w przypadku wyboru…

SQN stawia na przygodę...

Wydawnictwo Sine Qua Non od 2024 roku poszerza ofertę książek dla dzieci, wyodrębniając serię SQN WOW! Naszą obietnicą są wspaniałe, wyjątkowe postaci, które odkrywają świat. I choć czasami wpadną w tarapaty, to zbiorą nowe, cenne doświadczenia, poznając przy tym wielką moc przyjaźni, miłości i marzeń. Chcemy rozpalać…